Relacje uczestników Akcja 2017

Sieniawa, Opryłowce, Iwanaczany, Kołodno

Bolesławianie porządkowali cmentarze na Kresach już po raz szósty

W tym roku akcja "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" doczekała się 8 edycji, natomiast grupa z Bolesławca uczestniczyła w niej już po raz szósty. Nasza grupa była jedną z najliczniejszych grup uczestniczących w akcji. Jest to duża zasługa Pani Barbary Smoleńskiej i Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. W naszym busie zebrało się, aż dwudziestu trzech wolontariuszy: nauczycieli, emerytów, strażaków oraz uczniów - przedstawicieli sześciu bolesławieckich szkół.

Nasza przygoda rozpoczęła się 08.07.2017 r. pod biurem towarzystwa. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani i ciekawi nowych wrażeń, kiedy już pomachaliśmy na pożegnanie naszym rodzinom z uśmiechami na twarzy rozpoczęliśmy pierwszy etap podróży. Naszym celem był Wrocław, gdzie czekała pani redaktor Grażyna Orłowska-Sondej wraz z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego panem Cezarym Przybylskim. Po oficjalnych przemowach obejrzeliśmy część artystyczną przygotowaną przez zespół muzyczny oraz warszawską grupę taneczną.

Po odprawie wszystkich grup ruszyliśmy konwojem w stronę granicy. Przed nami była cała noc podróży, mieliśmy więc dużo czasu, aby się wzajemnie poznać. Przy dźwiękach gitary i śpiewie droga minęła nam bardzo szybko. O godzinie dziewiątej rano rozpoczęliśmy już zwiedzanie Lwowa. Miasto przywitało nas wspaniałą atmosferą, która miała polskie imię. Nie czuliśmy odległości od domu. Wybraliśmy się na piękny spacer śladami polskiej historii i kultury. Po kilku godzinach spędzonych we Lwowie byliśmy zmęczeni, ale pozytywnie nastawieni. Późnym wieczorem dotarliśmy do miejsca docelowego i zostaliśmy rozlokowani u rodzin ukraińskich w dwóch miejscowościach: w Zbarażu i Sieniawie. Rodziny goszczące przyjęły nas bardzo serdecznie.

Już następnego dnia, w poniedziałek, udaliśmy się na cmentarz w Sieniawie, by tam rozpocząć porządkowanie. W ciągu pierwszego tygodnia naszego pobytu na Ukrainie odwiedziliśmy i zaopiekowaliśmy się czterema cmentarzami: w Sieniawie, Opryłowcach, Iwanczanach oraz Kołodnie. W każdym z tych miejsc mieliśmy wiele do zrobienia. Cmentarze były zaniedbane i zapomniane przez miejscową ludność. Trzeba było kosić trawy, usuwać przerośnięte krzewy i chwasty oraz poprawiać inskrypcje na nagrobkach. Ta ostatnia czynność pozwoliła nam zagłębić się w historię tego miejsca oraz zdać sobie sprawę z tego, że kiedyś żyli i umierali tu nasi rodacy. Dotarłszy na miejsce pracy na każdym z cmentarzy byliśmy zaskoczeni ich złym stanem, niektóre z nich wręcz utonęły w wysokich trawach i gęstych krzakach. Dlatego wielką satysfakcją było opuścić cmentarz po dobrze wykonanej pracy i dostrzec wyraźną różnicę i poprawę w jego wyglądzie. Po zakończonych porządkach na każdym z cmentarzy uroczyście zapalaliśmy znicze na polskich grobach.

W połowie tygodnia, korzystając ze święta Piotra i Pawła, pojechaliśmy do Krzemieńca. Tam odwiedziliśmy jedyny dom wielkiego polskiego poety Juliusza Słowackiego, gdzie odbył się polsko-ukraiński koncert. Podziwialiśmy architekturę i krajobrazy, które były tak bliskie sercu Słowackiego. Następnie pojechaliśmy do Wiśniowca, by tam zwiedzić słynny zamek rodziny Wiśniowieckich.

W niedzielę przenieśliśmy się do Jazłowca, gdzie zamieszkaliśmy w zakonie sióstr Niepokalanek. Na tamtejszym cmentarzu spędziliśmy przy pracy trzy intensywne dni. Mieliśmy też okazję zwiedzić pobliski Husiatyń, Buczacz - ważne miejsca zapisane na kartach historii Polski. Nasz pobyt w zakonie zbiegł się w czasie z oazą młodzieży. Zostaliśmy przez nich zaproszeni na wspólną wieczorną zabawę, podczas której tańczyliśmy i modliliśmy się. W dzień wyjazdu uczestniczyliśmy w Mszy Świętej z udziałem arcybiskupa metropolity lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego. Po błogosławieństwie i posiłku odwiedził on cmentarz doceniając naszą pracę. A my już pakowaliśmy swoje bagaże pełne pamiątek i wspomnień z Ukrainy. W chwili odjazdu z tęsknym wzrokiem pomachaliśmy do siostry Szymony, która życzyła nam udanej podróży przekazując nam garść dobrych myśli.

Droga powrotna miała dwa etapy. Pierwszym z nich był powrót do Zbaraża, tam spędziliśmy jedną noc i kolejnego dnia z samego rana wyruszyliśmy do domu. Do Bolesławca dojechaliśmy 21.07 po północy. Podróż przebiegła bardzo sprawnie dzięki naszemu wspaniałemu panu Bolesławowi - kierowcy, któremu w podziękowaniu zaśpiewaliśmy piosenkę napisaną specjalnie dla niego. Oczywiście nie mogło zabraknąć muzycznego "Dziękujemy" dla organizatorki wyjazdu Pani Basi, bez której nie byłoby tego wyjazdu!

Ukraina zachwyciła nas wspaniałą kuchnią. Ze smakiem każdego dnia zjadaliśmy obiady przygotowywane przez panie kucharki. Także rodziny, u których mieszkaliśmy częstowały nas swoimi przysmakami. Ukraińcy przywitali nas z otwartymi ramionami i mimo skromnego życia dzielili się z nami tym, co mieli najlepszego. Byli bardzo chętni do współpracy, dzieci i młodzież codziennie pomagali nam w pracy na cmentarzu. Wszyscy się do nas uśmiechali i byli bardzo życzliwi. Mamy nadzieję, że uda się zorganizować przyjazd tamtejszej młodzieży do Bolesławca, ponieważ bardzo się polubiliśmy i chcemy się odwdzięczyć za gościnę. Nawiązaliśmy wiele nowych znajomości udowadniając, że przyjaźń polsko-ukraińska jest możliwa wbrew trudnej przeszłości. Przed wyjazdem martwiliśmy się o język i problemy z komunikacją za granicą. Jednak z każdym kolejnym dniem coraz więcej rozumieliśmy z tego, co mówią nasi ukraińscy przyjaciele, a nawet zapamiętaliśmy kilka prostych słów.

Podczas 12-dniowego pobytu na Ukrainie wiele godzin spędziliśmy w busie. Miało to swój ogromny atut, każdego dnia mogliśmy podziwiać wspaniałe widoki. Przez szyby oglądaliśmy rozciągające się pola uprawne, które wyglądały niczym dywany ułożone w piękną kompozycję przeplatających się barw lata. Szczególnie zachwyciły nas piękne słoneczniki. Przejeżdżaliśmy przez wiele urokliwych wiosek, które były dla nas bardzo pięknie i dziewicze. Taki świat nietknięty i niezepsuty przez technologię. Dla nas był to ogromny plus, gdyż w spokoju mogliśmy czerpać energię z przyrody.

Pomimo różnicy wieku, zainteresowań czy poglądów nasza grupa była bardzo zgrana. Wszystkich połączył jeden cel, chęć pomagania i wykonania jak najlepiej zadania. Rozumieliśmy się na każdej płaszczyźnie, zarówno podczas pracy, zwiedzania jak i odpoczynku. Każdy z nas dołożył do tego wyjazdu swoją cegiełkę. Strażacy siłę i żarty, nauczyciele opiekę i ogromną wiedzę, którą się dzielili, a uczniowie dobre chęci i młodzieńczą energię. Dorośli byli bardzo wyrozumiali, a młodzież odpowiedzialnie wykorzystywała ich zaufanie. Po powrocie wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że w takim składzie możemy jechać za rok.

Dzięki tej akcji, jako młodzi wolontariusze, uświadomiliśmy sobie jak ważne są Kresy dla polskiej historii, zrozumieliśmy jej zawiłości i poczuliśmy więź z tamtymi terenami. Wróciliśmy z poczuciem spełnienia. Dla nas to było wspaniałe dwanaście dni pracy, ale i także zabawy i integracji, a dla pozostałych tam Polaków oddanie należnego im hołdu i szacunku. Dziękujemy Fundacji Studio Wschód z panią redaktor Grażyną Orłowską-Sondej na czele za tę patriotyczną akcję i za to, że mogliśmy w niej uczestniczyć. Słowa podziękowania kierujemy również do prezydenta Miasta Bolesławiec i wszystkich mieszkańców, którzy wsparli finansowo nasz wyjazd.

Małgorzata Sowa - uczennica Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych
im. majora Henryka Sucharskiego w Bolesławcu

Anna Wróblewska - uczennica I Liceum Ogólnokształcącego
im. Władysława Broniewskiego w Bolesławcu

(aby powiększyć - kliknij w zdjęcie)