Relacje uczestników Akcja 2015

Borysław, Podbuż, Majdan

Tegoroczna ekipa, wiekowo mieszana, składała się głównie ze studentów i harcerzy. Już w czasie podróży grupa dopasowywała się do siebie. I tak po przybyciu na miejsce okazało się, że będzie to bardzo zgrany zespół.

Do Borysławia dotarliśmy o godz. 10:00 czasu ukraińskiego. Szybko rozlokowaliśmy się w wyznaczonych pokojach. A o godz. 11:00 byliśmy już na cmentarzu. Widok, jaki zobaczyliśmy, był przerażający, zresztą jak co roku. Trawa i krzaki sięgały niekiedy ponad dwa metry. Po rozplanowaniu prac ustalających, co należy zrobić w poszczególnych dniach, udaliśmy się na obiad. W czasie obiadu odwiedzili nas: pełniący obowiązki mera miasta, Pan Igor Jaworski i Pan Roman Tarnawski, obaj świetnie mówiący po polsku. Byli tylko krótką chwilę. Po przywitaniu się z młodzieżą, przeprosili, że nie mogą dłużej pozostać, gdyż gonią ich obowiązki służbowe. Do bezpośredniego kontaktu w razie jakichkolwiek trudności wyznaczony został Pan Roman Tarnawski, do którego mogłem dzwonić o każdej porze dnia i nocy.

Po obiedzie, zwiedzanie Drohobycza, miasta Brunona Schulza. Zwiedziliśmy też zabytkową drewnianą cerkiew św. Jura z XV wieku ze wspaniałym ikonostasem. W Drohobyczu zaprosił nas na spotkanie przewodniczący Związku Polaków Drohobyckich pan Adam Chłopek, który pięknie opowiedział nam o dziejach miasta i ludziach związanych z tym miastem. I tak minął pierwszy dzień pełen wrażeń.

Drugi dzień, to mozolna praca na cmentarzu na Hukowej Gorze, przy porządkowaniu mogiły legionistów z lat 1918-1920, i przy drugiej mogile z siedemnastoma Polakami zamordowanymi przez NKWD w 1941 roku. Część młodzieży zajęła się koszeniem i zbieraniem połamanych i powalonych krzyży żelaznych. Tą pracą zajmowali się starsi chłopcy. Czyszczeniem z rdzy i malowaniem zajmowały się panienki.

Trzeci dzień (sobota) w dalszym ciągu trwało zbieranie krzyży czyszczenie i malowanie. Te krzyże, które już wyschły po malowaniu, dwaj chłopcy wkopywali po obwodzie prostokąta wokół centralnie umieszczonego na cokole kamiennym krzyża, tworząc pamiątkowe lapidarium.

Po obiedzie poprosiłem młodzież o przejazd na drugi cmentarz, gdzie leży mój brat, aby zapalić znicze na jego grobie i przy okazji zapoznać się z inną częścią Borysławia. Po drodze pokazałem im zabudowania getta żydowskiego w Borysławiu oraz szkołę, do której uczęszczałem.

Niedziela - jedziemy do Lwowa. Łyczaków godz. 10:00 pierwsze kroki kierujemy do Marysi (Marii Konopnickiej). Młodzież zapaliła znicze między innymi prof. Banachowi, G. Zapolskiej i innym. Na cmentarzu "Orląt" zapalono biało czerwone znicze przy mogile zbiorowej, a w kaplicy cmentarnej wysłuchaliśmy historii cmentarza od chwili powstania poprzez dewastację i odbudowę, aż do chwili obecnej. Obiad w barze "Połna Chata". Resztę dnia pozostawiłem grupie do własnej dyspozycji. Na umówione spotkanie przy aptece - muzeum Ignacego Lukasiewicza wszyscy zgłosili się co do minuty, czym byłem bardzo mile zaskoczony. Powrót i wieczór upłynął na opowiadaniu wrażeń ze Lwowa.

Poniedziałek przywitał nas ulewą. Żal - stracony dzień. Młodzież mimo deszczu, który trochę zelżał, poszła pieszo do Truskawca. Zaznaczam, że miejsce naszego zakwaterowania, znajdowało się niecałe dwa kilometry od tego uzdrowiska. A trzeba podkreślić, że Truskawiec to bardzo ładne, światowej sławy uzdrowisko. Jedna z leczniczych wód to słynna Naftusia, woda siarczkowo-sodowo-wapniowa o niezbyt przyjemnym zapachu zgniłych jaj.

Wtorek - pochmurno, chłodno mimo to z ochotą pracujemy, zbieramy w dalszym ciągu (wśród traw i zdewastowanych grobów) połamane krzyże. Odpowiedzialnym za to, jest ojciec Roman, pop cerkwi greko-katolickiej p.w. św. Anny w Borysławiu, dawniej kościoła katolickiego św. Barbary, który spowodował wycięcie wszystkich drzew na polskiej części cmentarza na Hukowej Górze, co spowodowało gwałtowny wzrost traw i krzaków. Ludzie, którzy wycinali te drzewa, nie zwracali uwagi na groby, a w niektórych przypadkach wręcz celowo niszczyli. Gdy rosły drzewa, mogiły pokrywały tylko bluszcze. Po obiedzie znów deszcz.

Środa - mimo niepewnej pogody jedziemy na drugi cmentarz, do Podbuża. Po drodze zaczyna padać. Na miejscu wraz z panią Anią Krzosek udajemy się sołtysa Podbuża pana Petro Stepanowicza, przyjął nas bardzo miło, ucieszył się, że znowu jesteśmy. W oczekiwaniu na poprawę pogody, za wsią w lesie urządziliśmy pod zadaszeniem grilla. Przy ognisku czas szybko mija, kiełbaski oczywiście polskie, bardzo wszystkim smakują - nawet mnie, który nie przepada za wędliną. Około godz. 12 zaświeciło słońce, wracamy na cmentarz. Przy mokrej trawie niewiele mogliśmy zrobić, ale mimo to część cmentarza oczyszczono.

Czwartek - wyjazd na trzeci cmentarz do Majdanu, pogoda piękna, droga fatalna dziura przy dziurze, kierowca lawiruje między nimi jak prawdziwy artysta. Cmentarz mały, bardzo pięknie położony nad rzeczką płynącą obok około stu metrowego klifu. Cmentarz pochodzący z początku XIX wieku, nagrobki ziemne porośnięte bluszczem i kamienne w względnie dobrym stanie. Istnieją również nieliczne nagrobki z okresu zaboru austriackiego z napisami niemieckimi. Na cmentarzu znajduje się jedna mogiła wspólna nieoznaczona, w której są pochowane trzy rodziny leśników (14 osób) z okolic Majdanu i Zubrzyc, zamordowanych w nocy z 28/29 września 1943 przez UPA. W miejscu tym polskie Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Drohobyckiej i stowarzyszenie "Zgoda" w Borysławiu planują w najbliższym czasie umieścić tablicę pamiątkową z nazwiskami pomordowanych.

Piątek - ciąg dalszy prace porządkowe, około godz. 9 przybyła do pomocy na cmentarz grupa dzieci (około 10 osób) z sobotniej polskiej szkoły z paniami nauczycielkami Olgą Kozycz i Oksaną Zubek. Na godz. 12:00 zostaliśmy zaproszeni do uczestnictwa w uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej rodziny niemieckiej - Bertholda Beitza i Else Beitz - za uratowanie wielu Żydów w okresie 1941-1944. W odsłonięciu tablicy uczestniczyła delegacja naszej grupy (5 osób), pozostałe dzieci nadal porządkowały cmentarz. Po obiedzie cała grupa wzięła udział w otwarciu wystawy z życia Żydów borysławskich i drohobyckich, urządzonej na podstawie opowiadań prof. J. Lipmana - przewodniczącego gminy żydowskiej we Wrocławiu. Po uroczystościach, grupa wróciła na cmentarz do porządkowania grobów.

Sobota - dzień ostatni porządkowania grobów na cmentarzu na Hukowej Górze oraz zbieranie i czyszczenie narzędzi. Po powrocie do miejsca zakwaterowania sprzątanie i porządkowanie pomieszczeń i zdanie kluczy. Godz. 17:00 wyjazd do Polski.

(aby powiększyć - kliknij w zdjęcie)