Relacje uczestników Akcja 2013

Jaworzanie w Berdyczowie

Berdyczów jest niezwykłym miejscem na Kresach Wschodnich. Nasza ojczyzna utraciła miasto już po II rozbiorze, ale to właśnie tutaj wciąż mocno biją liczne polskie serca.

Przekonaliśmy się o tym wszyscy - grupa z Gimnazjum nr 2 w Jaworze: Kinga Węgrzyn, Zuzia Przyszlak, Ania Lassota, Agata Plecety, Ola Kaczor, Daria Żołnierz, Dominika Kulik, Agata Pawluk, Tytus Jarosz, Damian Pawlinow, Przemek Wiśniewski i Filip Borkowski oraz opiekunowie - Jolanta Bielecka-Pokora i Katarzyna Lassota. W ramach akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" wyruszyliśmy w nieznane - z lękiem, obawami, wieloma wątpliwościami - wszak to pierwsza nasza wyprawa na Ukrainę. Jednak porywająca idea akcji i świadomość, że wreszcie możemy w jakiś konkretny sposób udowodnić samym sobie, że jesteśmy patriotami, dodawały nam skrzydeł.

Jak opowiedzieć o tym, co przeżyliśmy? O ludziach, których los postawił na naszej drodze? O miejscach, które na zawsze zostaną w naszych sercach? O pracy dającej moc satysfakcji? Każdemu z nas brakuje odpowiednich słów, bo to, co w sercu, tylko sercem można opowiedzieć...

Polsko-ukraiński cmentarz w Berdyczowie zaskoczył nas ogromem powierzchni, niezliczoną liczbą polskich mogił, bujnością zarośli, z których wystawały tylko wierzchołki katolickich krzyży, ale również pięknymi zabytkowymi pomnikami. Już pierwszego dnia zrozumieliśmy, że misja, której się podjęliśmy, będzie trwała całe lata. Mimo zmęczenia, natrętnych komarów i niezliczonego robactwa nikomu przez siedem dni pracy nie zabrakło zapału i motywacji. Oczyszczanie mogił ze śladów zapomnienia, dźwiganie powalonych pomników, odkopywanie zasypanych ziemią płyt i krzyży, odkrywanie zatartych przez czas inskrypcji sprawiało, że czuliśmy się archeologami, ludźmi, którzy w pocie czoła pragną ocalić coś, o czym wszyscy zapomnieli, przywrócić pamięć o tych, którzy, wydawałoby się, na zawsze utonęli w morzu niepamięci. Każda nowa mogiła, każdy odnowiony napis nagrobny to wielki sukces i rozpierająca serce duma, duma z tego, że jesteśmy Polakami. Dzięki ogromowi pracy i wielkiemu zapałowi udało nam się ocalić od zapomnienia 78 polskich nagrobków opatrzonych inskrypcjami. Tych, które nie mają tablic - nie zliczyliśmy. Ile jeszcze polskich mogił kryje przepastny berdyczowski cmentarz? - nie wiemy. Część z nich udało nam się już odszukać, sfotografować i umieścić na sporządzanej mapie cmentarza, one czekają na nas w przyszłym roku. Inne nadal skrywają się w zaroślach nekropolii...

Ale praca na cmentarzu i jej widoczne efekty to nie jedyna korzyść płynąca z naszego pobytu w Berdyczowie. Wszyscy jesteśmy już innymi ludźmi, z inną wrażliwością, innym pojęciem patriotyzmu i świadomością przynależności narodowej. My, opiekunowie, młodzież i nasi niezapomniani kierowcy - Tadeusz Nowogrodzki i Aleksander Jaroszewski. Bez wspaniałych Polaków, których poznaliśmy w Berdyczowie, ten pobyt nie byłby aż tak ważny. Każde : "Niech Wam Bóg błogosławi!" słyszane od przypadkowo napotykanych Polaków sprawiało, że szybciej biły nam serca.

Ogromne podziękowania należą się siostrom Honoratkom, które z niespotykaną nigdzie indziej gościnnością przyjęły nas w swoich progach, szczególnie siostrze Maksymilianie, codziennie od rana do nocy dbającej o to, abyśmy nie chodzili głodni. Wszystkie potrawy przygotowane przez pogodną siostrzyczkę były niebywale smaczne i urozmaicone. Nasze żołądki wypełniał również kwas chlebowy, który prosto od producenta przywoziła nam na cmentarz Irenka Rudnicka, wsiadając na rower i nie zważając na upał. Szczególną opieką objął nas dziennikarz Polskiego Radia Berdyczów, Jurek Sokalski, człowiek z sercem na dłoni. Dzięki niemu czuliśmy się bezpieczni, wyjątkowi, wiedzieliśmy, że nasza praca ma sens. Przy nim wszystkie trudne chwile i problemy okazywały się błahe, nieustannie zarażał nas swoim niepowtarzalnym poczuciem humoru i dzielnie pracował z nami przy renowacji polskich mogił. Tak właśnie rodzi się przyjaźń...

Do zobaczenia w przyszłym roku!

(aby powiększyć - kliknij w zdjęcie)
Zobacz też: