Relacje uczestników Akcja 2013

Relacja z Kamionki Strumiłowej i wsi Tadanie

Zauroczeni Polskimi Kresami - kulturą, historią tej ziemi, ludźmi - wyruszyliśmy na Kresy Wschodnie po raz trzeci. Nasza wyprawa odbywa się w ramach IV edycji dolnośląskiej akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia".

Naszym celem była jak zawsze Kamionka Strumiłłowa (obecnie Kamionka Buska). Tym razem przygotowaliśmy się do odwiedzin Kamionki razem ze wszystkimi Kresowiakami z Ziębic i Wrocławia-Kuźniki. Bogate dary dla tutejszych, polskich dzieci zebrali członkowie Klubu Miłośników Kresów i inni członkowie Uniwersytetu Trzeciego Wieku przy ZSP Ziębice. Do akcji zbiorki darów na Kresy przyłączyli się nauczyciele i pracownicy ZSP w Ziębicach. Prezenty dla dzieci z Kamionki przekazali nam również członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ziębic "Ducatus" a także wiele osób prywatnych. Za zebrane fundusze mogliśmy zakupić nie tylko znicze, odzież i słodycze. Dla mieszkających tu Polaków przywieźliśmy pomoce naukowe, tornistry, podręczniki, a nawet oczekiwaną tu tablicę (do tworzącej się niedzielnej polskiej szkółki). Lekcje w szkole prowadzić będą siostry zakonne Serafitki z Kamionki Strumiłłowej.

Nasz przyjazd był tu oczekiwany z wielką radością przez najmłodszych naszych przyjaciół z Kresów - dzieci, które razem z nami pracują nad przywróceniem do dawnej świetności polskich cmentarzy w Kamionce. Właśnie dla nich przygotowano propozycję wakacyjnych zajęć. Codziennie, od dnia naszego przyjazdu (4 lipca 2013 r.) w salce przykościelnej odbywały się lekcje języka polskiego. Zainteresowanie zajęciami było tak duże, że dzieci i młodzież podzielono na dwie grupy. Mimo upalnych, wakacyjnych dni, codziennie uczniów w wakacyjnej szkole przybywało. Zajęcia prowadziła polonistka z Wrocławia - pani Agnieszka (zaskoczona wielką motywacją kamioneckich dzieci, do poznania trudnej gramatyki języka polskiego).

Nasz wysiłek skupiał się na pracy na dwóch cmentarzach w Kamionce Buskiej. Koszenie pokrzyw, łanów trawy i samosiejek drzew - to był wstęp do dalszych prac. Wiele pomników "wydobyliśmy wprost spod ziemi". Inne czyściliśmy. Samą przyjemnością było odnowienie na płytach nagrobnych zatartych przez czas polskich napisów. Ponieważ w Kamionce byliśmy już trzeci raz (absolwenci Gimnazjum z Wrocławia-Kuźniki i wolontariusze z Ziębic) rozpoczęliśmy trudną pracę katalogowania polskich nagrobków. Prace szły pełną parą, ponieważ nasza grupa została wzmocniona przez uczniów i absolwentów Gimnazjum nr 25 z Wrocławia.

Oprócz cmentarzy w Kamionce zaplanowaliśmy uprzątnąć bardzo zaniedbany maleńki cmentarz we wsi Tadanie. Przed wojną wieś ta była posiadłością rodziny Bartmańskich. Z przepięknej (utrwalonej na starych zdjęciach rezydencji Bartmańskich) pozostała jedynie jedna wieża; "czas zatarł ślad...". Ale żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają czasy świetności Tadani. We wsi spotkaliśmy staruszkę, która oczekiwała przyjazdu polskiej młodzieży. Pani Rozalia, licząca ponad 90 lat, jest "strażniczką" drewnianego polskiego kościółka, zbudowanego we wsi Tadanie w roku 1734. Jego wnętrze zdobią bogate polichromie, których ciemny koloryt robi niesamowite wrażenie. Niestety, po wojnie kościół zamknięto i przeznaczono na magazyn. Obiekt popadł w ruinę; dach zaczął świecić dziurami, cegły tworzące podmurówkę wykruszyły się. Dopiero w 1992 roku kościółek w Tadani oddano wiernym.

Całą społeczność parafialną tworzy pani Rozalia i jedna polska, 12-osobowa rodzina (matka i jej 11 córek). Kobiety same niewiele mogą zrobić w kwestii remontu świątyni. Pani Róża każdą przysłowiową złotówkę przeznacza na remont kościoła (patrzy na niego z okien swego domu, bowiem sama jest uwięziona na wózku inwalidzkim). Panią Rozalią i kościołem opiekuje się jedenaście sióstr z matką, które same nie mają zbyt wiele.

Nieopodal, na wzgórzu, znajduje się cmentarz rodziny Bartmańskich. W dniu naszego przyjazdu, nawet najwyższy grobowiec był niewidoczny w gęstwinie chaszczy - łopianu, pokrzyw i barszczu Sosnowskiego. Do pracy na małym cmentarzyku w Tadaniach udali się nasi "mocarze": nasz kierowca - pan Władzio, pan Przemek z PCK Ziębice oraz Jędrek i Łukasz. Po kilku godzinach wytężonej pracy (kosiarkami, siekierami i szpadlem) naszym oczom ukazała się cała smutna historia rodziny Bartmańskich; tak jak smutne były losy Polaków mieszkających na terenie polskich Kresów Wschodnich. Obok okazałego, monumentalnego grobowca śp. Józefa Bartmańskiego (zmarłego w czasach przedwojennej świetności tych ziem) leżały sponiewierane kości członków jego rodziny. Relacja pani Rozalii nadzorującej wszystkie prace na cmentarzu w Tadani, nawet najtwardszym mężczyznom wycisnęła łzy z oczu. Takich wzruszeń jak tu, na dawnych ziemiach polskich, takiej dumy z naszej historii nie doświadczy się nigdzie.

Oprócz pracy znaleźliśmy czas na poznawanie zabytków i historii najbliższej okolicy. Po niezapomnianej wycieczce do Lwowa, wybraliśmy się do monastyru w Poczajowie. To maryjne, prawosławne sanktuarium zrobiło na nas ogromne wrażenie nie tylko swym przepychem i bogactwem. Żarliwość wiernych, ich modlitwy a głównie śpiew dotarła do każdej młodej duszy. A że cerkwie w Poczajowie wymagają od kobiet specyficznego stroju (przykrycie głowy i ramion, długie spódnice), nasza podróż do tego monastyru utrwalona na zdjęciach będzie dla nas super pamiątką tych lipcowych, pracowitych dni.

Ostatniego dnia naszego pobytu w Kamionce, podsumowano pracę dzieci uczących się języka polskiego w ramach akcji "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia". W kościele parafialnym w Kamionce, po mszy św., zaprezentowały się obie grupy. Najmłodsi przedstawili wiersz Juliana Tuwima "Rzepka" (choć odbywało się to w kościele, dzieci zostały nagrodzone gromkimi brawami). Grupa młodzieży przedstawiła biblijną przypowieść o synu marnotrawnym. Wszyscy podziwialiśmy ile można się nauczyć w tak krótkim czasie. Pomysł wakacyjnych zajęć języka polskiego - to był strzał w dziesiątkę.

Danuta Woyciechowska - Ziębice

(aby powiększyć - kliknij w zdjęcie)

Zobacz też: